Mrówka wlazła do prawie pustej butelki i nie umiała się stamtąd wydostać. Jeż próbował ją ratować:
- Prosto…
Teraz w moje lewo, prosto, prosto, tam gdzie mój ryjek…
Wreszcie
mrówka wylazła mokra, sapiąc. Lekko pijana.
- Cholera
jasna! Kto tu zastawił tę pułapkę? - wykrzyknęła.
- Mój
gospodarz - odparł jeż. - To po winie. Zawsze wyrzuca gdzie popadnie.
- Jeszcze
zostanę alkoholiczką - jęknęła mrówka i wspięła się na pniak, aby się wysuszyć.
- To po co
tam właziłaś?...
- Z
ciekawości…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz