26
Chodziłem po pokoju jak tygrys w klatce. Zły
i zdezorientowany.
- Chyba zwariuję… Czy ta Jola jest Indiomem?
I sąsiad z jedenastego piętra na Zygmunta? A sąsiadka Genowefa też? Może
wszyscy napotkani w tym świecie ludzie są Indiomami?...
Kopnąłem pustą butelkę, którą przyniosła
dziewczyna.
- Grała komedię. Nasłany szpieg
indiomowy!...
Gdzieś z bliska zaczęły bić dzwony.
- Dwunasta!... Dwie godziny miłości…
Roześmiałem się.
- Miłość za darmo z taką dziewczyną. Nie
narzekaj…
Zadzwonił telefon.
- Jolka?... Nie odbieram!...
Odebrałem. Inny głos.
- Mówi Beata… Nie znasz mnie. Jestem
koleżanką Joli, właściwie przyjaciółką… Może to dziwnie zabrzmi, ale bardzo chciałabym
cię poznać…
Milczałem.
- Jesteś tam?...
- Może i jestem…
- I co?...
- Ładna?...
- Ładniejsza od Joli…
Roześmiała się.
- Mogę przyjść do ciebie? Znam adres…
- Nie!... Jestem wypompowany przez Jolę, a
poza tym właśnie wychodzę na zakupy dla pani Genowefy, sąsiadki. Znasz ją
pewnie.
- Nie znam…
- Wszyscy ją znają… Pozdrów ode mnie Jolę…
Wyłączyłem się.
- Na zakupy! Zupełnie zapomniałem…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz