ŚLADY
Ktoś nabazgrał
niezmywalną farbą na naszym dopiero co otynkowanym domu.
- Szlag by go
trafił, łobuza - zakląłem. - Popatrz!
- Ślady -
mruknął mój Cień i podszedł bliżej, żeby te bazgroły odczytać.
- Bra-in-wash -
wysylabizował. - Chyba… Jakby podpis. Młodzi chodzą po mieście i zostawiają po
sobie ślady. Chcą zaistnieć, zwrócić na siebie uwagę.
- Bronisz
ich?!...
Byłem wściekły.
Niedawno podpisywałem petycję, aby nasz stary budynek otynkowano.
- Nie bronię.
Ale każdy chce w swoim krótkim życiu zostawić jakiś ślad. Książkę, rzeźbę,
dziecko, stadion narodowy, drogę przez las, zagłębienie stóp na plaży lub
śniegu. Oni malują na ścianach farbą, którą trudno zmyć. Ale jak wiesz,
wszystko z czasem się zaciera - powiedział Cień i zszedł z napisu.
- Tylko ty,
biedaku, nie możesz zostawić żadnego śladu - zauważyłem.
- Wystarczy, gdy
popatrzę na twoje - zachichotał.
- Z czego się
śmiejesz? Trochę zostawiłem…
I zaczęliśmy
przypominać sobie moje ślady, jakie zostawiłem w życiu, kłócąc się zajadle o
ich ważność…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz