- Gdy zamknę oczy, jestem młodszy od ciebie. Od ciebie, Pawełka i nawet od Tereni - powiedział Dziadek wreszcie po dłuższym milczeniu. - Na koniu galopuję, na koniu z rozwianą grzywą. Z szabelką, szast-prast! Jeździłeś kiedyś na koniu?
- Nigdy, Dziadku - odparł Duduś niespodziewanie rozbawiony. - Teraz nie ma już koni.
- Wiem - Dziadek się skrzywił. - Są tylko te śmierdzące auta. Boże wielki, co to za świat bez pięknych koni i bez podków, które przynosiły szczęście. Na wojenkach się bywało, na niejednej kulbace się spało i pod niejednym niebem swawoliło się z dziewczętami - westchnął.
- Słyszy Terenia, co Dziadek opowiada? - spytał Duduś, zaglądając ostrożnie do kuchni.
- Znam to na pamięć - odezwała się Terenia z głębi kuchennej wnęki.
Dziadek zagrał całkiem zgrabnie pełną gamę; pomylił się tylko raz.
- Dziadku! - Duduś szukał zdań w głowie. - A jak ja przynoszę jakiś przedmiot, to jest fakt, nie? I niech Dziadek patrzy, to wiadomość też jest. Bo mówię: przyniosłem to i to. Nawet prawda w tym jest. Przynoszę przecież prawdziwe przedmioty, które można dotknąć, powąchać, zobaczyć, mieć. Dziadek zamknie oczy w nieskończoność, a one i tak będą, namacalne niezmiennie. Więc co, kto jest lepszy? Ja czy Pawełek-kłamca?
- Ha, ha, ha! - zaśmiał się Dziadek głośno. - Ty wcale nie jesteś taki głupi!
- Ciszej! Głowa mnie boli - usłyszeli Terenię.
- Jak Terenię boli głowa, to jest wiadomość o fakcie? - spytał cicho Duduś.
- Tak - szepnął Dziadek.
- Ale czy to prawdziwy fakt? - szepnął Duduś.
- Spytaj Terenię. Tylko ona wie...
- O, nie ma głupich...
Zamilkli.
c.d.n.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz