TĘSKNOTA
Tęskniłem, stojąc przy zamglonym oknie, jesiennym oknie. Rozpaczliwie, boleśnie i beznadziejnie.
Nie była to tęsknota - jak to zwykle bywa - za ukochaną osobą, ale tęsknota dogłębna, uniwersalna, szeroka jak morski horyzont - za wszystkimi ludźmi, którzy odeszli z mojego życia, a stanowili jego cząstkę. Po kolei ich twarze przesuwały się na ekranie szarego okna, słyszałem ich głosy i śmiech, czułem na moim ciele ich dotyk. Chciało mi się płakać, chociaż nie płakałem od lat.
Nagle na szybie ukazał się jakiś nieznajomy mi brodaty człowiek i powiedział:
- Przestań jęczeć. Oni wszyscy są nadal z tobą. Dopóki istniejesz. Potem, wierz mi, będą z tobą jeszcze bardziej.
Zniknął, zabierając ze sobą moją bolesną tęsknotę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz