JA I SOBOWTÓR
Ja i mój sobowtór, podobnie do mnie jak kropla do kropli, wsiedliśmy do małej łódki, aby powiosłować w stronę wyspy majaczącej na czystym widnokręgu. Był tam raj niewyobrażalnie wspaniały o wspaniałościach niewyobrażalnych. Sobowtór o tym wiedział; nie pytałem skąd.
- Wiosłuj, chłopcze. Do raju - krzyknąłem do niego.
A my cały czas przy brzegu, a horyzont z rajską wyspą ani drgnie.
I tak było już do końca syzyfowego wiosłowania, mimo że pomagałem mu prawą dłonią, na zmianę z lewą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz