Dzikusce Absurdzicy śniło się do rana, że jest królową na jakiejś polinezyjskiej wyspie. Wyspa była niewielka, ale urokliwie piękna, z błękitnym atolem pośrodku, w którym pływali wspaniale zbudowani młodzieńcy o brązowej błyszczącej skórze. Orzechy kokosowe same spadały z drzew, a najprzystojniejszy chłopak rozłupywał je jednym ciosem mocnej dłoni i podawał jej do wypicia...
Wspaniały sen skończył się, gdy zaterkotał budzik dzika Absura, wzywając go na poranną przechadzkę.
Dzikowi Absurowi śniła się ten nocy rzeka mleka kokosowego, nawet bez polinezyjskich dziewcząt.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz