poniedziałek, 2 marca 2020

ŚWIAT DZIKA ABSURA - 11 (w przygotowaniu do druku)


MIJUŚ

   Zupełnie znienacka dzik Absur dotarł do wielkiego miasta. Tak wielkiego, że od samego patrzenia, zaczęła go boleć głowa, która chcąc nie chcąc podnosiła się do góry, aby zobaczyć ostatnie piętra drapaczy chmur.
   - Boże święty, Boże święty - szeptał Absur. - Co oni robią, gdy popsuje się widna? U nas psuła się co tydzień.
   Potrącany przed śpieszących się gdzieś przechodniów, którzy nie zwracali na niego uwagi, ustawił głowę na swoje miejsce.
   Spojrzał jednak w dół, bo coś otarło mu się o nogę.
   Był to kot, zalękniony i zagubiony w wielkim mieście, bardziej niż on. Wziął go na ręce i poczuł jego maleńkie ciepło.
   Przytuleni poszli dalej, nie patrząc na zagonionych ludzi.
   - Och, jak brakowało mi przytulania! - powiedział dzik Absur do czarnobiałej kulki. - Od dzisiaj nazywasz się Mijuś. Może być?
   Kotek zgodził się miauknięciem i znalazł sobie miejsce w jego prawej kieszeni.
  
   Szli tak długo, aż zostawili upiorne miasto za plecami…



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz