piątek, 6 lipca 2018

"INDIOMY" - ODC. 25 (Z KSIĄŻKI)



25

   Leżeliśmy wyczerpani po sam sufit!
   Jola zwinęła się w kłębek. Dopalałem papierosa.
   - Dawno nie byłeś taki dobry…
   - Bo dawno tego nie robiłem - miałem powiedzieć, ale ugryzłem się w język.
   Zadzwonił telefon. Nie mój, jej.
   - Cholera jasna, ki diabeł…
   Zwlokła się z tapczanu, wyjęła komórkę ze spodni.
   - Tak… Nie… Wiem… Tak… Uspokój się… No, dobrze. Mówię, dobrze!...
   Spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem. Zaczęła się ubierać.
   - Co się dzieje? - spytałem zdezorientowany.
   Jola milczała chwilę. Już była w spodniach i obcisłej bluzce.
   - Muszę ci coś powiedzieć. Wiem, że się wściekniesz, ale nie ma rady. Masz prawo…
   - Nie kręć, mów!...
   Wstałem i też się ubrałem. Jola mnie obserwowała ze sztucznym uśmiechem.
   - Mam innego faceta. No, zakochałam się. Tak to bywa. On wie o tobie…
   Zakląłem.
   - Taka jestem. Łatwo się zakochuję. Za długo cię nie było. Nie uwierzysz, ale będzie mi ciebie brakowało. Naprawdę jesteś niezły…
   Podszedłem do okna, spojrzałem na obcą ulicę.
   - Zjeżdżaj stąd - powiedziałem cicho, bez złości.
   - Błagam, nie wściekaj się. Możemy się spotykać, co jakiś czas, jak chcesz…
   - Idź!...
   - No, dobrze, idę… Zadzwonię…
   Usłyszałem, jak wyszła. Nie odwróciłem się…




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz