W WESOŁYM MIASTECZKU
I krasnal
Arek znalazł się nagle w środku gwarnego, kolorowego Wesołego Miasteczka.
Był tak tym
oszołomiony, że zakręciło mu się w głowie, jakby był na Diabelskim Młynie
albo na karuzeli z samolotami.
- Jejku,
jejku! - wykrzyknął. - Jak tu wspaniale! Muszę uważać, żeby mnie stąd nie
przegonili. Nie mam przecież biletu…
Ale nikt
nie zwracał na niego uwagi. Wszyscy byli całkowicie pochłonięci wesołą zabawą,
jak to w Wesołym Miasteczku.
Krasnal
całkiem przypadkiem wszedł do Gabinetu Krzywych Luster i od razu w pierwszym
zwierciadle zobaczył siebie jako olbrzyma.
- To jestem
ja? - zdziwił się. - Ale wielkolud! Nikt w Krainie Wszelkich Bajek by mnie nie
poznał…
Poszedł
dalej!
- Co to za
grubas? Jakbym zjadł tonę ciastek... A to? Jakiś chudzielec… Tu można być
najróżniejszym, jejku!...
I tak
krążył po Gabinecie Krzywych Luster, śmiejąc się z siebie do rozpuku.
Nagle
usłyszał:
- Ej, mały!
Skąd się tu wziąłeś?
Stał przed
nim wielkolud w przebraniu czarnoksiężnika.
- Mogę cię
zaangażować do mojej grupy. Jeszcze takiego nie miałem… Płacę nieźle! Praca na
godziny. Od rana do wieczora, z dwoma posiłkami… Chcesz? - zaproponował.
- Nie,
dziękuję. Jestem tu tylko na chwilę. Zwiedzam miasto - odparł Arek, trochę
przestraszony.
- Nie
chcesz? A w ogóle pokaż bilet…
- Nie mam…
- To wynoś
się natychmiast, bo zawołam strażników! - wykrzyknął wściekły człowiek
przebrany za czarnoksiężnika.
- Proszę
bardzo! - zaśmiał się Arek.
Powiedział
zaklęcie i się wyniósł!...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz