BAL
Miasto, w którym dzik Absur gościł przez pewien czas, obchodziło jakieś ważne święto. Wziął udział w ulicznej darmowej loterii i wygrał bilet na bal kostiumowy.
Wypadało
pójść, zwłaszcza, że mieszkańcy byli dla niego przyjaźni i zawsze uśmiechnięci.
Dzik Absur
nie musiał się nawet przebierać. Schował kota do największej kieszeni i
poszedł.
Wielki bal
zaczął się wczesnym wieczorem i trwał do rana. Bez wytchnienia grała orkiestra,
na parkiecie wirował tłum tancerzy poprzebieranych w najdziwniejsze stroje.
Absur przytupywał, ale nie tańczył, bo zauważył, że ma naderwaną podeszwę
lewego buta i nie chciał się skompromitować.
Piękna jak
anioł dziewczyna przebrana za diabełka podbiegła do niego.
- Biała
polka. Zapraszam pana! - wykrzyknęła uśmiechnięta i nie czekając na odpowiedź,
porwała go do tańca. Kot Mijuś schował się jak najgłębiej w kieszeni, ale nawet
nie miauknął.
Szaleńczo
krążyli po sali balowej, inni
przebierańcy ustępowali im miejsca.
- Brawo,
brawo! Wspaniała para! - wołano, przekrzykując muzykę.
Absur
zapomniał o bucie, który grzecznie poczekał z zerwaniem podeszwy do końca
polki.
- Uff!
Dziękuję, piękny diabełku - powiedział zdyszany do dziewczyny, po której nie
było widać żadnego zmęczenia.
- Cała
przyjemność po mojej stronie - odpowiedziała grzecznie, chociaż Absur podczas
szaleńczej polki nadepnął na jej stopy kilka razy.
Już nie
tańczył więcej. Jadł, pił i rozmawiał o
niczym z odpoczywającymi przebierańcami.
Wszystkim było wesoło.
Świtało,
kiedy dzik Absur wyszedł z sali balowej w uszkodzonym bucie, ale nie żałował.
- Mam cały
dzień na myślenie, skąd wziąć nowe buty - westchnął do kota Mijusia, który
roześmiał się po swojemu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz