SUFIT
Sufit w dziecięcym pokoju marzył co rano, wzdychając co jakiś czas.
Patrzył z
góry na życie małych ludzi. Wszystko widział, wszystko słyszał, ale było mu
tego za mało do pełnego szczęścia.
- Och, żeby
tak być niebem, chociażby zachmurzonym. Niebo to ma dobrze, widzi i słyszy cały
świat od rana do nocy…
Chyba
musiał to ktoś usłyszeć, bo pewnego dnia przyszli panowie malarze i gwiżdżąc
kilka melodii, namalowali sufitowi
piękne chmurki na niebieskim niebie.
I sufit był
wreszcie najszczęśliwszym z sufitów.
- A gdzie
słońce? - zaskrzeczała zazdrosna podłoga, którą pomalowano na brązowo. - Gdzie,
he, he?
No i sufit
zaczął marzyć o słońcu nad chmurami…

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz