SPRAWIEDLIWOŚĆ
Niebawem doprowadzono do mnie pierwszego oskarżonego delikwenta – okradał staruszki, podając się za nieznanego wnuka. Wygłosiłem do niego piękną pięciogodzinną mowę umoralniającą. Nie dokończyłem ostatniego zdania, bo złoczyńca jęknął i zawołał:
- Przestań pan! To niesprawiedliwe. Lepiej daj mi pan po mordzie, albo co. Ja już tego nie mogę słuchać!
Reszty sprawiedliwych rozpraw nie pamiętam. Może nie starczyło mi już czasu we śnie…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz