czwartek, 21 czerwca 2018

"INDIOMY" - ODC. 9 (Z KSIĄŻKI)


9

   Wydawało mi się, że to było tak niedawno…
   Podczas codziennego spaceru bez celu nagle znalazłem się wśród ruin piętrowych ceglanych domów. Krajobraz bez drzew, bez zieleni w ogóle. Ołowiane chmury podkreślały ponurość tego miejsca.
   Nigdy tam nie byłem!
   Siadłem zmęczony na stercie cegieł, pomyślałem o ludziach, którzy tu kiedyś żyli i zostawili takie żałosne, zapomniane ślady.
   - Groza! - usłyszałem za sobą, jakby spod cegieł.
   Ale byłem sam.
   - Czy to wszystko nie przypomina ci twojego życia? - pytał głos kpiąco.
   - Mojego życia? Żarty. Moje życie nie jest ruiną. Jest… rwącym strumieniem w codziennym trudzie - nie wiedziałem co innego wymyślić.
   - Ha, ha, ha - zaśmiał się głos spod cegieł. - Co takiego wielkiego zrobiłeś w życiu? Napisałeś trochę książek, nawet nie wiesz, kto je czyta. Tak naprawdę nie pomogłeś nikomu w życiu, ślizgałeś się wygodnie po powierzchni. Nawet ani jednego drzewa porządnie nie zasadziłeś. Nie walczyłeś za ojczyznę i zmieniałeś poglądy polityczne, jak ci było wygodnie…
   - O, przepraszam. Książki są czytane, mam dowody. I zasadziłem kilka drzew w szkole…
   - Zwiędły zaniedbane…
   - Pomogłem Wojtkowi Korkowi podczas depresji…
   - Hi, upijałeś go. Został alkoholikiem…
   - A za ojczyznę nie mogłem walczyć, bo nie było mnie podczas wojen…
   - Ja mówiłem to symbolicznie. Nie walczy się tylko z karabinem…
   - Odczep się!...
   - Dobrze, odczepiam. Wracaj do domu. Zostawiłeś czajnik na gazie - zaśmiał się głos.
   Zerwałem się i pobiegłem w stronę miasta…




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz