9
Wydawało mi
się, że to było tak niedawno…
Podczas codziennego
spaceru bez celu nagle znalazłem się wśród ruin piętrowych ceglanych domów.
Krajobraz bez drzew, bez zieleni w ogóle. Ołowiane chmury podkreślały ponurość
tego miejsca.
Nigdy tam
nie byłem!
Siadłem
zmęczony na stercie cegieł, pomyślałem o ludziach, którzy tu kiedyś żyli i
zostawili takie żałosne, zapomniane ślady.
- Groza! -
usłyszałem za sobą, jakby spod cegieł.
Ale byłem
sam.
- Czy to
wszystko nie przypomina ci twojego życia? - pytał głos kpiąco.
- Mojego
życia? Żarty. Moje życie nie jest ruiną. Jest… rwącym strumieniem w codziennym
trudzie - nie wiedziałem co innego wymyślić.
- Ha, ha,
ha - zaśmiał się głos spod cegieł. - Co takiego wielkiego zrobiłeś w życiu?
Napisałeś trochę książek, nawet nie wiesz, kto je czyta. Tak naprawdę nie
pomogłeś nikomu w życiu, ślizgałeś się wygodnie po powierzchni. Nawet ani
jednego drzewa porządnie nie zasadziłeś. Nie walczyłeś za ojczyznę i zmieniałeś
poglądy polityczne, jak ci było wygodnie…
- O,
przepraszam. Książki są czytane, mam dowody. I zasadziłem kilka drzew w szkole…
- Zwiędły
zaniedbane…
- Pomogłem
Wojtkowi Korkowi podczas depresji…
- Hi,
upijałeś go. Został alkoholikiem…
- A za ojczyznę
nie mogłem walczyć, bo nie było mnie podczas wojen…
- Ja
mówiłem to symbolicznie. Nie walczy się tylko z karabinem…
- Odczep
się!...
- Dobrze,
odczepiam. Wracaj do domu. Zostawiłeś czajnik na gazie - zaśmiał się głos.
Zerwałem
się i pobiegłem w stronę miasta…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz