Zauważyłem, że Paweł się wierci. Pewnie znowu chciał gdzieś pofrunąć, jak niecierpliwy wróbel. Nagle gdzieś daleko rozległa się ledwie słyszalna muzyka.
- Czy słuch mnie nie myli? Muzyka, tutaj? - zdziwiłem się radośnie.
- No, jak może być bal bez muzyki - odparł Paweł. - Zaraz będzie komunikat. Doczekałeś się. Masz szczęście. Takie bale odbywają się rzadko. Dają nam trochę rozrywki co jakiś czas, którego nie ma.
Paweł wstał.
- Możemy się już przebrać...
- Ale przecież nie było komunikatu...
- Wiem, co mówię...
- Tutaj? Tak przy ludziach? Nie ma jakiejś przebieralni?...
- Nie ma. Kto tam będzie patrzył na ciebie...
Paweł ściągnął swoją zieloną bluzę i dostojnie założył togę Nerona.
- I jak? - spytał śmiejąc się. - Jak wyglądam?
- Jakby ci tu powiedzieć...
- Groźnie, czy nie? Neron był niezłym skurwysynem podobno. Może gdzieś tam się kręci w przebraniu i udaje świętego męczennika... Powiem ci, tu nigdy nie wiadomo, kto jest kim...
- A ty, kim byłeś? Kim jesteś? - Spojrzałem mu w oczy, które zaraz uciekły.
- Też niezłym gagatkiem. Ale teraz jestem grzeczny... Było, nie ma... Przebieraj się...
Wyciągnąłem torbę spod ławy, rozprostowałem garnitur. Nawet nie był pognieciony. Rozglądając się, zdjąłem moje nijakie ubranie, założyłem białą koszulę, białe spodnie i białą marynarkę, zawiązałem krawat. Włożyłem białe lakierki.
- Znakomicie. - Paweł oglądał mnie dookoła. - Jak jakiś ambasador w zamorskim kraju. Bomba! Jola zapieje z zachwytu.
- Nie żartuj. - Nie byłem zachwycony. Czułem się jak manekin na wystawie sklepu z ubraniami. Zapakowałem moje ubranie do torby i wsunąłem pod ławę.
- Przebiorę się zaraz po balu...
Jak przewidział Paweł, rozległ się gong i głos:
- Mający kostiumy balowe, proszeni są na bal okresowy do sali numer sto dwadzieścia pięć. Pozostałych zaprosimy na następny bal niebawem!
- Idziemy - powiedział Paweł, wsuwając pod ławę swoje stare ubranie.
- A Jola? Gdzie jest Jola? - spytałem.
- Nie bój się. Pewnie już tam baluje w kostiumie odaliski z gołym brzuchem i podnieca pierwszych balowiczów...
- To chodźmy!...
C.D.N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz