Otwarły się wielkie drzwi, weszliśmy do środka. Za nami, w idealnym porządku, wchodzili pozostali kolejkowicze, rozchodząc się po magazynie. Był ogromny. Ubrania wisiały w długich rzędach, buty i przeróżne dodatki znajdowały się w skrzyniach.
- Michałku, w co się przebierzesz? - spytała Jola.
- Nie wiem...
- Może chcesz być mnichem? - wtrącił się Paweł.
- Dlaczego mnichem? - zachichotała Jola. - Paweł, a ty?
- Byłem Napoleonem, to teraz chcę być cesarzem Neronem - odparł Paweł.
- Nie mógłbym być sobą? - spytałem. - W życiu nigdy nie byłem na balu maskowym. To jest wbrew mojej naturze.
- Tu bale okresowe są obowiązkowe... Dobrze, załóż garnitur. Ale chociaż niech będzie biały - zaproponowała Jola.
- Miałem taki na komunię świętą. Niech będzie biały - zgodziłem się. - A ty, kim będziesz - spytałem jej.
- Ja? Odaliską!...
- Z gołym brzuchem? - zaśmiał się Paweł.
- Pewnie, że z gołym. Nie mam się czego wstydzić. Dotknj, Michałku. Jest płaski i twardy...
Chwyciła moją rękę i pogładziła po swoim brzychu. Rzeczywiście był płaski i elastyczny jak z gumy. Pewnie się zaczerwieniłem.
- Przestańcie. Nie tutaj - ostrzegł Paweł. - Zaraz przyleci strażnik. Oni na tym poziomie chodzą po cywilnemu.
- Masz rację. Nie tutaj... To chodźmy dobierać te kostiumy. Odaliska, biały garnitur i Neron - powiedziała Jola i poprowadziła nas do odpowiednich wieszaków. Zupełnie jakby była tutaj ekspedientką...
C.D.N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz