Nagle przyszła mi myśl: DLACZEGO NIE MA TU DZIECI?
- Dlaczego nie ma tu dzieci? - rzuciłem w stronę przechodzących, dosyć głośno.
Wszyscy, którzy byli w zasięgu mojego wzroku, spojrzeli na mnie zdziwieni i w popłochu zniknęli, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
- Co jest?!...
Wstałem i spojrzałem w głąb korytarza. Nie było prawie nikogo. Gdzieś daleko biegło kilku ludzi.
- Boże święty, chyba powiedziałem coś nie tak - pomyślałem przestraszony. - Zaraz pewnie przyjedzie mój strażnik...
I ukazał się. Jechał szybko w moją stronę, wymachując rytmicznie rękami. Zatrzymał się przede mną.
- Stale mam z tobą kłopot... Słuchaj, nowy. Jeśli jeszcze raz spytasz o dzieci, pożałujesz. Być może odbierzemy ci całkowicie myśli...
Dyszał z wysiłku, chyba nie z nienawiści, bo oczy były obojętne.
- Ale dlaczego? - odważyłem się spytać.
- A dlatego! Może się kiedyś dowiesz, chociaż wątpię...
Oddech strażnika uspokoił się.
- Życz sobie, żebym cię już dzisiaj nie spotkał - powiedział.
- A dzisiaj, to jest wczoraj czy jutro? - przyszło mi na myśl i o to go bezwiednie spytałem.
Strażnik zaśmiał się głośno. Odjechał bez słowa. Jeszcze długo słyszałem jego śmiech.
Po kilku chwilach korytarz znowu zapełnił się ludźmi.
C.D.N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz