czwartek, 23 czerwca 2016

LISTY - odc. 5


     Do domu przyszedł zły jak osa. Pod drzwiami zastał sąsiada.
   - I co, panie Kozak, sufit wysechł? - spytał i wszedł pierwszy do mieszkania, sąsiad za nim. Podłoga była już sucha.
   - Wie pan, przykra sprawa. - Kozak drapał się po głowie. - Żona się piekli. Nie chce malarza, chce pieniędzy. Taka już jest...
   Dębski westchnął i wyjął portfel.
   - Ile?...
   - Żebym to ja wiedział. Malarz wziął osiemset złotych. Żona mówi, że za sufit to będzie jakieś pięćset, trudniej malować. Tak mówiła...
   - Chyba zwariowała... Masz pan tu stówkę i jesteśmy kwita. Więcej nie mam!...
   - Sto złotych? No, nie wiem, czy żona się zgodzi. Zapytam...
   - To dużo forsy - przerwał mu Dębski. - Za to można wymalować pięć sufitów i dwie podłogi. Ale lepiej niech pan jej nic nie daje, tylko niech pan pójdzie na dziewczynki z dobrą wódką...
   - No, co pan! - oburzył się sąsiad, chowając pieniądze do kieszeni.
   Drzwi nie były zamknięte i w progu stał stary listonosz z obandażowaną ręką.
   - Kto tu mówi o wódce? Psi dzień, przydałaby się setka - powiedział.
   - To ja nie przeszkadzam. - Sąsiad wycofał się, omijając ostrożnie mokrego listonosza.
   - Znowu list? - spytał zaskoczony Dębski.
   - A znowu! Ma pan jakąś narzeczną, czy co? - zaśmiał się listonosz. Podał zawilgocony list. - Cholerna pogoda. W taki deszcz ludzie nie powinni nadawać żadnych przesyłek. Do widzenia - powiedział i poszedł.
   Dębski nerwowo rozdarł kopertę. Na kartce wydartej z zeszytu było napisane dużymi literami: DOSTANIESZ ZA DWADZIEŚCIA DZIEWIĘĆ DNI - DEFINITYWNIE!...

c.d.n.
  


   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz