CHMURY
Absorudzik był tego dnia niedzielny. Leżał sobie na trawie, w cienistym miejscu, tylko jemu znanym, z widokiem na niebo. Było mu rozkosznie jak nigdy. Patrzył na płynące leniwie chmury i rzeźbił sobie w nich różne kształty. Stwarzał smoki, drzewa, ptaki, góry, ludzi, a nawet twory z kosmosu.
- Mógłbym tak leżeć do końca świata - powiedział głośno i wydawało mu się, że echo powtórzyło: świata, ata, ata...
Po godzinie zebrał w sobie resztki uśpionej pracowitości, wstał, aby iść do domu. Świat żądał od niego wiele różnych dziwnych obowiązkowych czynności.
Absorudzik westchnął, przekraczając próg domu, za którym czekały pytania dzikuski Absurdzicy:
- Gdzie byłeś? Wiesz, która godzina?...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz