środa, 8 kwietnia 2015

WĘDRÓWKI SŁONIA JAKDŁONIA - 6

NAD JEZIOREM SREBRNOLICYM

   - Gdzie chcesz lecieć? - spytała chmurka Pędzipiórka słonika.
   - Wszystko jedno - odparł Jakdłoń, któremu dusza siadła na ramieniu, bo bała się wysokości.
   - Dobrze. Może pokażę ci najpierw moje ulubione jezioro Srebrnolice. Lubię się w nim przeglądać.
   Chmurka poprosiła wicherka, aby popchnął ją na zachód i niebawem zbliżyli się do wspaniałej, lśniącej srebrem wody. W jej odbiciu słoń Jakdłoń pierwszy raz ujrzał siebie, wychylając się ostrożnie zza chmurki.
   - Nie uważasz, że trochę śmiesznie wyglądam z tą długą trąbą? - spytał niepewnie.
   - Dlaczego śmiesznie? - odparła chmurka. - Nikt na świecie takiej nie ma. A znam chyba wszystkie zwierzęta.
   - Mówisz? - ucieszył się słonik. O mało nie wypadł do wody, skacząc z radości.
   A jezioro Srebrnolice zamruczało połyskliwie i przytakująco.
   - Znasz jego język? - zaciekawił się Jakdłoń.
  - O, tak, rozmawiamy sobie czasem. Jesteśmy właściwie rodzeństwem. Bo ja też jestem z tej samej wody. Jezioro paruje, a ja spływam nieraz do niego deszczem - odparła chmurka Pędzipiórka.
   - Trochę to dziwne - westchnął słonik.
   - Wiele jest dziwów na świecie. Trochę ci ich pokażę. Ale nie znam wszystkich. Jest  tak dużo, że nikt ich jeszcze nie zliczył.
   I polecieli, żegnając się przedtem z jeziorem Srebrnolicym, które zafalowało po brzegach...

CDN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz