poniedziałek, 8 grudnia 2014

SNY NIEDOBUDZONE (50)

   Nie mogłem odnaleźć się w tym śnie.
   W moim rozpoznawalnym świecie zamiast mnie rządził jakiś obcy facet. Wysoki, gruby, łysy. Siedział przy moim biurku, chodził do moich miejsc, jadł z moich talerzy. Wszyscy myśleli, że jest mną.
   Obserwowałem to wszystko od dłuższego czasu, jakby z góry, spod sufitu, spod nieba. Nie mogłem wydobyć głosu, aby zaprotestować. Byłem niewidzialny i nikt nie zwracał na mnie uwagi, nawet najbliżsi.
   Ale w końcu, gdy ten grubas usiłował włożyć moje ulubione dżinsy (podarunek urodzinowy od ukochanej), parsknąłem śmiechem tak głośno, że wreszcie wszyscy mnie usłyszeli.
   Intruz zniknął, a ja wróciłem do świata.
   - Ale schudłeś - powiedział ktoś.
   - Biegłem w maratonie - skłamałem... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz