niedziela, 14 września 2014

CIEŃ (55)

   Mój Cień obudził się i jęknął:
   - Popełniliśmy morderstwo!
   - Rany boskie! - wyrwało mi się.
  - To znaczy, ty zabiłeś, a ja się przyglądałem i trochę pomagałem. Najgorzej, że staranowałem policyjny radiowóz podczas naszej ucieczki.
   - Czym zabiłem? I kogo? - żądałem wyjaśnień.
   - Krzesłem, za przeproszeniem, tym, co stoi przy biurku. Jakiegoś nieznanego mi faceta, który ci był winien milion dolarów...
   - O, Boże! Skąd ja miałem milion dolarów na pożyczenie komuś?...
   - Widocznie miałeś. Milion! Ale byśmy poszaleli...
   - Złapali nas? Siedzieliśmy w więzieniu? - dopytywałem się, bo to było najważniejsze.
   - Nie wiem. Uciekaliśmy mercedesem w stronę Wybrzeża, mieliśmy zamówiony pokój dwuosobowy w hotelu. Pędziliśmy dwieście kilometrów na godzinę. Rozkosz, mówię ci. Ale zadzwonił twój budzik i się obudziłem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz