Mój Cień był jakiś taki osowiały. Nie śpieszył się nigdzie, nie ciągnął mnie na długie spacery jak zwykle. Prawie się nie odzywał.
- Co jest? - spytałem w końcu.
- Myślę - odparł Cień.
I potoczyła się taka rozmowa:
- A nad czym to?...
- Zastanawiam się, czy mam życie wewnętrzne. Ty je masz?...
- Mam. Każdy ma...
- A ja nie mam. Moje życie jest płaskie, pojawiające się i znikające. Absolutnie zewnętrzne. Mało tego, wydaje mi się, że jestem odbiciem tylko twojego życia, ale także zewnętrznego...
- Nie przesadzaj...
- Nic właściwie o tobie nie wiem. Nie mówisz mi, co cię nurtuje w środku. Gadasz do mnie same banialuki, jakbym był dzieckiem. Skąd mam czerpać wzorce dla swojego życia wewnętrznego? Skąd?...
Usiedliśmy wygodnie.
Zacząłem mu opowiadać o moich życiowych rozterkach, wątpliwościach, niepokojach, strachach, wielkich zapytaniach w poszukiwaniu absolutnej prawdy.
Cień słuchał w milczeniu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz