Mój człowiek nazywa mnie - BIAŁA, a ja go nazywam - CZARNY. Widzę jego ciemną sylwetkę codziennie, gdy przylatuję na najważniejszy balkon w okolicy. Czarny sypie tam ziarno i okruszki chleba, którego nie zjadł. Jest wspaniałym obiektem - że tak powiem - mojej rzeczywistości. Pomaga mi przetrwać zimę. Bo inne pory roku są dla mnie łaskawsze.
Właściwie ptak całe życie szuka pożywienia. Żeby mieć siłę do latania, musi bez przerwy jeść.
I Czarny mi pomaga. Widocznie ma taką potrzebę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz