PAJĘCZYNY - 63 (z książki - 2022 r.)

PODOBIEŃSTWO

- Ale jesteście do siebie podobne. Jak dwie krople wody - wykrzyknęła pajęczyca Mola na widok spacerującej pajęczycy Micy i jej córki Gumisi.

   - A do kogo mamy być podobne? - odpowiedziała pytaniem zła Mica. - Do ciebie?

   - Ojej, ojej! - parsknęła Mola i poszła obrażona.

   - Paskudna jest - powiedziała Gumisia.

   - Okropna. I szminkuje się jak niemądra - dodała Mica. - Wesoła wdówka.

   Roześmiane poszły na lody do otwartej niebacznie przez Człowieka lodówki.




WĘDRÓWKI JEŻA I MRÓWKI - 80 (z książki - 2019 r.)

   - Wolałbyś być w zegarze wskazówką dużą czy małą? - spytała niespodziewanie mrówka zaraz po obudzeniu.

   - Wolałbym jednak być nadal jeżem - odparł jeż.





Z TOMU "TEKSTY 2025" - W PRZYGOOWANIU

ŚRODEK

 

Nie jest tak źle

jakby się wydawało

 

Dobrze też nie jest

 

Najlepiej żyć pośrodku

wirującego koła

 

Jeśli nam się uda

 

 

 

TRAWNIK

 

Demonstracja głupoty świata

przekroczyła zielone pojęcie

 

Zadeptała mądrą trawę

z gotowymi do życia mleczami




SNY NIEDOBUDZONE - 58 (z książki - 2015 r.)

KONIEC ŚWIATA

   Gdzieś ogłoszono koniec świata!

   Spakowałem mój harcerski plecak – trochę ubrań na zmianę, długopis, zeszyt do notatek, zapas zapałek, trochę dolarów, kilka konserw, zup w proszku i postanowiłem sprawdzić gdzie jest ten koniec.

   Zastanawiałem się: koniec świata będzie na wschodzie, zachodzie, północy czy południu?

   - W końcu mieszkamy na kuli. Koniec świata może być wszędzie - pomyślałem i poszedłem na chybił-trafił.

   Wędrowałem bez wytchnienia do całkowitego wyczerpania.

   Gdy obudziłem się spocony jak mysz, mój świat był w tym samym miejscu co zawsze; hałaśliwy, bo za oknem odbywało się jakieś ważne święto z manifestacjami.

    Może tam gdzieś skończyły się nie znane mi światy?…




PAJĘCZYNY - 62 (z książki - 2022 r.)

BÓL

   Do lekarze Sąkra przyszedł pająk Bezłąk. Jęczał od progu.

   - Co ci dolega? - spytał Sąkr, udając zatroskanego.

   - Strasznie bolą mnie wszystkie nogi - powiedział płaczliwie Bezłąk. - Siedem bardzo, ósma trochę mniej.

   - Pokaż…

   Sąkr zrobił mądrą minę i założył okulary.

   - O, niedobrze - westchnął. - Tegenaria reumatus, czyli reumatyzm zaawansowany - zawyrokował. - Jak najdalej od łazienki, jeść przez miesiąc tylko suchą karmę.

   - A alkohol? - spytał niepewnie chory.

   - Odrobinę można, nawet się zaleca - odparł lekarz, zdejmując okulary. - Należy się pięćset zuków…

   - Ile?! Boże święty! - jęknął Bezłąk.

   - No, niech będzie promocyjnie… czterysta pięćdziesiąt…

   - Można kartą?...

   - Można…




WĘDRÓWKI JEŻA I MRÓWKI - 79 (z książki - 2019 r.)

   Jeż i mrówka spierali się, w którą stronę mają iść: w prawo, w lewo, do przodu prosto, czy z powrotem.

   - Szkoda, że nie możesz iść w górę lub w dół. Ja mogę - powiedziała mrówka.




WRONOTY (3829) - MYŚLI Z KRAINY ZIELONEGO POJĘCIA

- Zanim wyłamiesz kraty, pomyśl, czy nie chronią twojej wolności…




Z TOMU "TEKSTY 2025" - W PRZYGOTOWANIU

SAMOTNOŚĆ

 

Samotność nieraz nudzi się ze sobą

i wyrusza w świat

do innych samotności

 

Spierają się

która jest smutniejsza

popijając czerwone wino

 

 

NA ULICY

 

Obraziłem się

na rzeczywistość

 

Mijamy się na ulicy

nie pozdrawiając

 

Udajemy

że nas nie ma




SNY NIEDOBUDZONE - 57 (z książki - 2015 r.)

MARIONETKA

   Nagle wydało mi się, że jestem marionetką, poruszaną za pomocą niewidzialnych sznurków przez kogoś na wysokościach.

   - Protestuję! Jestem wolnym człowiekiem! – krzyknąłem, a echo powtórzyło: człowiekiem, ekiem, ekiem…

   Zachmurzyło się znienacka, zaczął padać deszcz.

   Zmoknięty brnąłem w błocie ku oświetlonej rzęsiście chacie, bardzo dalekiej, pod lasem. Wyobraziłem sobie, że tam jest ciepło, jasno i przytulnie. Kłody drewna palą się w wymarzonym kominku, a na stole czeka wykwintna kolacja ze świecami, przygotowana przez zachęcająco uśmiechniętą nieznajomą kobietę – jaką widziałem wczoraj na ulicy, gdy kupowała lody.

   Szedłem z mozołem, ale nie zbliżałem się do chaty, ani chata nie zbliżała się do mnie.

   Miałem dosyć. Wyjąłem z kieszeni małe nożyczki-talizman, pozostałe po mojej babci Michalinie, które zawsze nosiłem przy sobie i poprzecinałem wszystkie niewidzialne sznurki.

   Niebo pojaśniało, deszcz przestał padać, ale zniknął także obraz z kominkiem, wykwintną kolacją i wymarzoną kobietą.

   Siedziałem przy stole w kuchni, jadłem samotnie moją codzienną jajecznicę z trzech jaj na maśle…