czwartek, 3 lipca 2025
PAJĘCZYNY - 63 (z książki - 2022 r.)
PODOBIEŃSTWO
- Ale jesteście do siebie podobne. Jak dwie krople wody - wykrzyknęła pajęczyca Mola na widok spacerującej pajęczycy Micy i jej córki Gumisi.
- A do kogo
mamy być podobne? - odpowiedziała pytaniem zła Mica. - Do ciebie?
- Ojej,
ojej! - parsknęła Mola i poszła obrażona.
- Paskudna
jest - powiedziała Gumisia.
- Okropna.
I szminkuje się jak niemądra - dodała Mica. - Wesoła wdówka.
Roześmiane
poszły na lody do otwartej niebacznie przez Człowieka lodówki.
WĘDRÓWKI JEŻA I MRÓWKI - 80 (z książki - 2019 r.)
- Wolałbyś
być w zegarze wskazówką dużą czy małą? - spytała niespodziewanie mrówka zaraz
po obudzeniu.
- Wolałbym
jednak być nadal jeżem - odparł jeż.
Z TOMU "TEKSTY 2025" - W PRZYGOOWANIU
ŚRODEK
Nie jest tak źle
jakby się wydawało
Dobrze też nie jest
Najlepiej żyć pośrodku
wirującego koła
Jeśli nam się uda
TRAWNIK
Demonstracja głupoty świata
przekroczyła zielone pojęcie
Zadeptała mądrą trawę
z gotowymi do życia mleczami
środa, 2 lipca 2025
SNY NIEDOBUDZONE - 58 (z książki - 2015 r.)
KONIEC ŚWIATA
Gdzieś ogłoszono koniec świata!
Spakowałem mój harcerski plecak – trochę
ubrań na zmianę, długopis, zeszyt do notatek, zapas zapałek, trochę dolarów,
kilka konserw, zup w proszku i postanowiłem sprawdzić gdzie jest ten koniec.
Zastanawiałem się: koniec świata będzie na
wschodzie, zachodzie, północy czy południu?
- W końcu mieszkamy na kuli. Koniec świata
może być wszędzie - pomyślałem i poszedłem na chybił-trafił.
Wędrowałem bez wytchnienia do całkowitego
wyczerpania.
Gdy obudziłem się spocony jak mysz, mój
świat był w tym samym miejscu co zawsze; hałaśliwy, bo za oknem odbywało się
jakieś ważne święto z manifestacjami.
Może tam gdzieś skończyły się nie znane mi
światy?…
PAJĘCZYNY - 62 (z książki - 2022 r.)
BÓL
Do lekarze Sąkra przyszedł pająk Bezłąk. Jęczał od progu.
- Co ci
dolega? - spytał Sąkr, udając zatroskanego.
- Strasznie
bolą mnie wszystkie nogi - powiedział płaczliwie Bezłąk. - Siedem bardzo, ósma
trochę mniej.
- Pokaż…
Sąkr zrobił
mądrą minę i założył okulary.
- O,
niedobrze - westchnął. - Tegenaria reumatus, czyli reumatyzm zaawansowany -
zawyrokował. - Jak najdalej od łazienki, jeść przez miesiąc tylko suchą karmę.
- A
alkohol? - spytał niepewnie chory.
- Odrobinę
można, nawet się zaleca - odparł lekarz, zdejmując okulary. - Należy się
pięćset zuków…
- Ile?!
Boże święty! - jęknął Bezłąk.
- No, niech
będzie promocyjnie… czterysta pięćdziesiąt…
- Można
kartą?...
- Można…
WĘDRÓWKI JEŻA I MRÓWKI - 79 (z książki - 2019 r.)
Jeż i mrówka spierali się, w którą stronę mają iść: w prawo, w lewo, do przodu prosto, czy z powrotem.
- Szkoda,
że nie możesz iść w górę lub w dół. Ja mogę - powiedziała mrówka.
Z TOMU "TEKSTY 2025" - W PRZYGOTOWANIU
SAMOTNOŚĆ
Samotność nieraz nudzi się ze sobą
i wyrusza w świat
do innych samotności
Spierają się
która jest smutniejsza
popijając czerwone wino
NA ULICY
Obraziłem się
na rzeczywistość
Mijamy się na ulicy
nie pozdrawiając
Udajemy
że nas nie ma
SNY NIEDOBUDZONE - 57 (z książki - 2015 r.)
MARIONETKA
Nagle wydało mi się, że jestem marionetką, poruszaną za pomocą niewidzialnych sznurków przez kogoś na wysokościach.
- Protestuję! Jestem wolnym człowiekiem! –
krzyknąłem, a echo powtórzyło: człowiekiem, ekiem, ekiem…
Zachmurzyło się znienacka, zaczął padać
deszcz.
Zmoknięty brnąłem w błocie ku oświetlonej
rzęsiście chacie, bardzo dalekiej, pod lasem. Wyobraziłem sobie, że tam jest
ciepło, jasno i przytulnie. Kłody drewna palą się w wymarzonym kominku, a na
stole czeka wykwintna kolacja ze świecami, przygotowana przez zachęcająco
uśmiechniętą nieznajomą kobietę – jaką widziałem wczoraj na ulicy, gdy kupowała
lody.
Szedłem z mozołem, ale nie zbliżałem się do
chaty, ani chata nie zbliżała się do mnie.
Miałem dosyć. Wyjąłem z kieszeni małe nożyczki-talizman,
pozostałe po mojej babci Michalinie, które zawsze nosiłem przy sobie i
poprzecinałem wszystkie niewidzialne sznurki.
Niebo pojaśniało, deszcz przestał padać, ale
zniknął także obraz z kominkiem, wykwintną kolacją i wymarzoną kobietą.
Siedziałem przy stole w kuchni, jadłem
samotnie moją codzienną jajecznicę z trzech jaj na maśle…