Minął rok, dwa, trzy, może więcej. Ptaki nie liczyły lat, liczyły tylko na siebie. Było ich w domu coraz więcej i więcej, zapełniły wszystkie zakamarki.
Z jajek wykluwała się niesłychana ilość piskląt, które donośnym piskiem dawały znać o swoim istnieniu, domagając się jedzenia.
Na ogólnym zebraniu uchwalono, że musi powstać dla tych urwisów przykładne przedszkole ze stołówką. Wydzielono najładniejsze pomieszczenie na czwartym piętrze, ładnie je ozdobiono zasuszonymi kwiatami, a leciwa sowa została mianowana główną przedszkolanką. Prawdę mówiąc, nie wszystkie dzieci jej słuchały. Jak to dzieci.
- Słuchajcie! Uważajcie! Bądźcie grzeczne! Trochę ciszej! - walczyła z hałasem sowa, bezskutecznie.
C.D.N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz